Podobno jesteśmy w procesie stawania się społeczeństwem wiedzy, a co najmniej, społeczeństwem informacyjnym. Czy to oznacza już, że znamy i rozumiemy wartość i cenę* informacji oraz jesteśmy gotowi za nią zapłacić?
W procesie negocjacji warunków realizacji projektu infobrokerskiego przychodzi w końcu moment rozmowy o cenie usługi. Przy tej okazji zwykle padają pytania o to, jakie czynniki wpływają na finalny koszt projektu. W skrócie, są to:
- Poziom skomplikowania projektu i jego zakres;
- Potencjalne trudności w pozyskaniu określonych informacji;
- Czas wymagany do zrealizowania projektu;
- Oczekiwana forma dostarczenia produktu finalnego (kilkanaście skondensowanych slajdów, dwustronicowy brief, obszerny raport, baza danych czy 6 zdań w mailu)
- Dodatkowa obróbka treści (np. tłumaczenie na język niderlandzki lub przygotowanie kilku infografik ilustrujących kluczowe wnioski z projektu).
Można by oczywiście każdy z tych punktów rozbudować i dodawać kolejne, ale nie o to tutaj idzie.
Klient, mając dość precyzyjnie określone kryteria realizacji projektu, na ogół jest w stanie sobie wyobrazić, że taka usługa nie powinna kosztować więcej niż X, ale też nie mniej niż Y. Zakłada się przy tym, że w trakcie realizacji zlecenia zespół zastosuje określone metodyki, a całość ma być wykonana profesjonalnie. Tak wygląda teoria.
Realia
Realia biznesu pokazują jednak, że w przypadku ogłaszania zamówień, przetargów i konkursów na realizację usług informacyjnych, bliżej temu do historii znanej wszystkim z budowy autostrad na Euro 2012. Wygrywa oferent z najniższą ceną, po czym, na jakiś czas przed deadline’m orientuje się, że jednak nie da rady ukończyć zamówionego produktu czy usługi i … tyle.
Autostrady potrzebne są wszystkim, więc jeśli nie Covex, to ktoś inny, ale z raportów branżowych korzystają nieliczni, więc kraj sobie bez nich poradzi. I cóż z tego, że X publicznych złotówek trafi do oferenta, który dostarczy półprodukt o półjakości…
Poruszony wątek ma niestety swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie może wygrać oferent posiadający doświadczenie, a tym samym wyżej wyceniający swoje usługi, bo wciąż to cena jest kluczowym czynnikiem w ocenie. Wygrywa więc najtańsza oferta, a skutki bywają niekiedy opłakane.
Takie przypadki dobitnie pokazują, że bardzo trudno jest wycenić usługę informacyjną . To niestety też potwierdza, że nasze społeczeństwo „nie-wiedzy”, wciąż nie chce uwierzyć, że jakość ma swoją cenę i to dotyczy wszystkiego, także na pozór prostego raportu o rynku.
*Sformułowania cena informacji używam z rozmysłem, jako skrót myślowy odnoszący się do ceny wejścia w posiadanie jakiejś informacji.