Jacek Koziaczy o zmianach w ochronie danych osobowych – wywiad

by Autor Gościnny
0 komentarz
ludzie biznesu

Wywiad z Jackiem Koziaczym, prezesem zarządu Creditreform Polska i wiceprezesem Creditreform International.

 

Krzysztof Maciejewski: O czym będziemy rozmawiać?

Jacek Koziaczy: Przez pięć lat Komisja Europejska pracowała nad zastąpieniem wcześniejszej dyrektywy o ochronie danych osobowych przez tak zwane Ogólne Rozporządzenie UE o Ochronie Danych. Ten wypływający być może ze szlachetnych pobudek projekt jest szkodliwy, a jego wprowadzenie w życie przyniesie fatalne konsekwencje dla gospodarki Europy. Nie mówię w trybie przypuszczającym, ale oznajmującym, bo projekt przeszedł bez większych poprawek i zacznie działać za dwa lata. Problem bowiem tkwi w szczegółach – twórcy nowego prawa zapragnęli stworzyć dokument uniwersalny, który pasuje do otaczającej nas rzeczywistości – z wszystkimi mediami społecznościowymi, usługami etc. A uboczną konsekwencją wprowadzanego Rozporządzenia będzie bardzo znaczące utrudnienie pracy wywiadowniom gospodarczym dostarczającym kredytodawcom informacji o wiarygodności kredytowej osób fizycznych.

 

KM: Jaki wpływ na działalność Creditreform i wywiadu biznesowego będą miały zmiany konkretnych unijnych przepisów?

JK: W Polsce nie odczujemy negatywnych skutków tego unijnego Rozporządzenia, gdyż już wcześniejsze przepisy w naszym kraju były wyjątkowo restrykcyjne. Dlatego nowe prawo z punktu widzenia naszego realnego biznesu nie będzie nas ograniczało. Będziemy mogli robić to, co robiliśmy wcześniej i nie będzie nam wolno robić wszystkiego innego, czego nie mogliśmy robić wcześniej.  Być może trzeba będzie wykonywać jakieś dodatkowe czynności – wszystko zależy od konkretnych przepisów wykonawczych, które wejdą w życie. Ale to w Polsce… Tymczasem w Europie np. w Niemczech , nastąpi prawdziwa rewolucja. Nic dziwnego, że właśnie tam ludzie najbardziej protestowali, powstawały liczne sojusze skupiające osoby najogólniej mówiąc związane z gospodarką.

 

KM: Czyli uważa Pan, że już wcześniej dane osobowe były dostatecznie chronione?

JK: Mieliśmy do czynienia z wieloma latami ciężkiej pracy edukacyjnej u podstaw wykonanej przez wywiadownie gospodarcze i firmy z szeroko pojętej branży informacji kredytowej. Wszystko na próżno. Wiarygodność partnerów biznesowych opiera się w Europie Zachodniej na zaufaniu, a to zaufanie z kolei płynie stąd, że każdego potencjalnego kontrahenta można sprawdzić. Dzięki temu wiele umów ma czasem nawet charakter umowy ustnej – nie są bowiem potrzebne inne zabezpieczenia. Tymczasem olbrzymi udział w obrocie gospodarczym stanowią tam właśnie osoby fizyczne, które stanowią masę ilościową.

Trzeba pamiętać, że ten proces w Polsce nigdy się nawet nie zaczął. Przyznam, że kilka lat temu miałem nadzieję na to, iż wdrożymy w naszym kraju bardziej liberalne wzorce europejskie dotyczące ochrony danych osobowych. Tymczasem teraz cała Europa przyjmuje ten bardziej zachowawczy model.

 

KM: Które przepisy są najbardziej sporne?

JK: Najwięcej kontrowersji budzi zapewne tzw. prawo do bycia zapomnianym. Na szczęście, nie jest ono bezwzględnie stosowane. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś domaga się usunięcia informacji o tym, że był kiedyś niesolidnym kontrahentem i jego prośba zostaje spełniona. To bardzo dotkliwy cios dla wszystkich instytucji finansowych, które wprowadziły segmentację klientów. Najprościej rzecz ujmując – wcześniej odróżniano klientów z nienaganną historią kredytową od tych, którzy mieli w przeszłości problemy z wypłacalnością – także po to, by ci pierwsi mieli łatwiejszy i tańszy dostęp do nowych produktów. Nowe Rozporządzenie w zasadzie zabija ten mechanizm. Obawiam się także tego, że obecne przepisy będą niedostatecznie precyzyjne w kwestii koniecznego rozróżnienia między prywatnością osób a prywatną sferą tajemnicy w firmach. To może oznaczać, że będzie teraz utrudniony dostęp do danych członków zarządu.

 

KM: No właśnie…  Czy dane osobowe członków zarządu powinny być chronione? Załóżmy, że jakiś przedsiębiorca w przeszłości dopuścił się czynów zabronionych w działalności gospodarczej. Czy powinien on korzystać z prawa do wymazania takich informacji?

JK: Teoretycznie nie powinien. Za każdym razem jednak trzeba będzie teraz rozważać za i przeciw. To zdecydowanie nie jest zdrowa sytuacja…

 

KM: Czy wpłynie to na zdolność przedsiębiorców do pozyskiwania informacji na temat partnerów handlowych?

JK: Nie trzeba być Einsteinem, by dostrzec, że nowe ustawodawstwo staje w poprzek procesom gospodarczym toczącym się w Europie. Największa burza miała miejsce trzy lata temu, w 2013 roku. Ale wszystko na nic.

Toczy się tu coś w rodzaju odwiecznej walki dobra ze złem, dwóch różnych sposobów postrzegania świata. Pisałem o tym do Parlamentu Europejskiego – zacytuję: „Dziesiątki tysięcy transakcji kredytowych – mam tu na myśli choćby sprzedaż z odroczoną płatnością – odbywają się w Europie każdego dnia, stało się to tak naturalne, że bez mała nikt o tym nie pamięta. Może się tak dziać nie dlatego, że dostawców po prostu stać na finansowanie tych transakcji, ale dlatego, że mają w miarę dużą pewność, że otrzymają swoją zapłatę. Ta pewność po prostu zniknie”.

 

KM: Czy w dobie Internetu i niemalże nieograniczonego dostępu do informacji oraz aktualnej groźby terrorystycznej  można bronić prywatności za wszelką cenę?

JK: To jest zawsze jakiś kompromis cywilizacyjny – jeżeli postanawiamy być częścią jakiejś społeczności, to w imię własnego bezpieczeństwa zgadzamy się na pewne ograniczenia naszej wolności. Dokument przygotowany w pocie czoła przez prawodawców w Brukseli jest jednak zdecydowanym krokiem w przeszłość. Jestem daleki od pozytywnych ocen tego, co wydarzyło się w Wielkiej Brytanii, ale niestety jest to kolejny dowód na patologię toczącą Unię Europejską jak ciężka choroba. Wszystko łączy się w jedną całość.  Ta patologia objawia się właśnie w niemożności spojrzenia na gospodarkę w sposób rozsądny.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał: Krzysztof Maciejewski

Wywiadownia gospodarcza Creditreform wywodzi się z Niemiec i została założona w 1879 r. w Mainz.

Jest obecnie jedną z najstarszych i największych w Europie organizacji zajmujących się gromadzeniem, analizą oraz dostarczaniem informacji o moralności płatniczej firm, prowadzeniem windykacji należności w kraju i za granicą (B2B, B2C), marketingiem adresowym oraz monitoringiem płatności. Celem działalności firmy, jest minimalizowanie ryzyka działalności swoich Klientów, poprzez dostarczanie wiarygodnej i rzetelnej informacji o ich partnerach biznesowych.

Firma Creditreform zajmuje się również sporządzaniem analiz portfelowych oraz analiz branżowych.

You may also like