Google wyłączył właśnie kolejną z funkcjonalności przydatnych w zaawansowanym wyszukiwaniu treści. Nie jest już możliwe ograniczanie wyników wyszukiwania do stron, które użytkownik już odwiedził bądź tych, na których nie był.
Funkcjonalności te były szczególnie przydatne w przypadku próby odszukania stron, które już się odwiedziło, ale… „zaraz, jaka to była strona?”, „gdzieś ostatnio widziałem artykuł na ten temat”. Z drugiej strony możliwość takiego ograniczania wyników mogła oszczędzić czas w przypadku wielokrotnego powracania do tego samego tematu. Dzięki temu można było wykluczyć wszystkie odwiedzone strony i nie tracić czasu na przeglądanie ich kolejny raz.
Skąd zmiany?
Przede wszystkim z oszczędności. Utrzymanie tego typu funkcjonalności jest kosztowne, a – jak można podejrzewać – niewielki procent użytkowników z nich korzystał.
Sami sobie jesteśmy winni? Trochę tak. W ubiegłym tygodniu w branży informacyjnej mówiło się o wynikach testów przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, z których wynika, że młodzi ludzie, mimo że są zaznajomieni z nowymi technologiami, nie potrafią skutecznie wyszukiwać informacji.
Jak to się ma do poczynań Google’a? Działa tu najprostsze prawo rynku mówiące o tym, że popyt generuje podaż. Skoro większość użytkowników wyszukiwarki korzysta jedynie z podstawowego formularza wyszukiwania, to z perspektywy Google’a nie ma sensu ponosić kosztów związanych z inwestowaniem w zaawansowane rozwiązania.
Nie będzie zaskakujące, jeśli za chwilę okaże się, że ofiarami cięć padną kolejne funkcjonalności będące nieocenioną pomocą w wyszukiwaniu, a niekoniecznie używane powszechnie.